poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział 1 - Początek

         Wszystko zaczęło się nocą w domu pewnej kobiety o nazwisku Regina Hoof. Późnej się okazało, że była ona bliźniaczką samego Lorda Voldemorta, ale była dobra. Jej syn Alastor sprowadził mnie i moje rodzeństwo do jej domu z pretekstem, że ma nam coś ważnego do przekazania, i że chce nam kogoś przedstawić. Nie mieliśmy pojęcia o kogo chodzi puki go nie zobaczyliśmy i z czasem nie poznaliśmy bliżej tego kogoś. Okazało się, że był on naszym dziadkiem ze strony naszej mamy Lily Evans. Nazywał się Matthew Evans. Jednak nie o tym chcę mówić. Chcę najpierw wspomnieć o tym, co wydarzyło się po sesji (bo Regina była medium i dzięki niej mogliśmy skontaktować się z naszymi bliskimi, którzy umarli). Gdy się żegnaliśmy z dziadkiem zarówno Nicole oraz Jack dotknęli naszego dziadka, a potem, gdy ja ostatni go dotknąłem stało się coś bardzo nadzwyczaj dziwnego. Z opowieści Jacka wynikało, że uniosłem się w górę na kilka stóp i wszedłem w trans, ale ja czułem coś nieziemskiego, coś niewyobrażalnego. Czułem, że coś... albo KTOŚ we mnie wstępuje nienormalnego. Odczuwałem moc, ogromną moc nie z tej ziemi, czułem jak ogarnia mnie miłość, szczęście i spokój. Miałem wrażenie jakby ktoś mówił mi do ucha różne rzeczy i obdarzał siłą, nadzieją i odwagą. Moja moc czarodziejska stawała się coraz bardziej potężniejsza z chwili na chwilę – takie odczułem wrażenie, rzecz jasna. Nagle usłyszałem głos, który przemawiał moimi ustami w jakimś obcym języku, ale wiedziałem co to za język i co mówi nie wiadomo skąd: - "Jo sóc el que té el poder per derrotar el mal més gran. Sóc poderosa, no vençuts i immortal. El poder és passat com la tercera generació, llevat que la persona té el poder per transmetre qualsevol altra persona fora de la família ... Jo visc una llarga vida de l’últim dels familiars dels Ancians. Tingueu cura dels Lords!" - Doskonale wiedziałem co oznaczają te słowa. Chociaż, jako Harry wtedy nie miałem pojęcia, ale dziś znam ten język i wiem. Poza tym był to ósmy ze znaków od Jacka, gdyż był Przepowiadaczem Snów. "Odnajdzie się dziadek rodzeństwa Potter. Stanie po ich stronie przekazując moc Wybrańcowi wraz z Panią Światła i Nadziei oraz ich bratem." Nie zdając sobie z tego sprawy z biegiem czasu ma moc stawiała się coraz bardziej potężniejsza, a także wchłaniałem wiedzę o wiele lepiej i szybciej niż z poprzednich sześciu lat pobytu w Hogwarcie! To było coś niesamowitego! Uczyłem się od swojego przyszłego Ja wielu rzeczy, a między innymi takich jak: Przeróżnych technik walki, magii, której nikt by mnie nie nauczył. Percy doradzał mi w wielu sprawach i wielu, wielu innych rzeczy. Za to Elyon była moją przyjaciółką, gdy jeszcze byłem Harrym, a zaraz po szkole uczyłem się takich właśnie rzeczy plus wiedzy o starożytności, czyli o Założycielach, Merlinie i ich wrogach oraz czego mogę się po nich spodziewać, gdy ich spotkam no i oczywiście, gdy tylko oni umarli musiałem przenieść się w czasie do czasów Percivala Dumbledore'a, a potem do czasów Voldemorta. Tam dopiero się działo! (od autorki: Jednak wolę byście o tym przeczytali w opowiadaniach, których adresy podam później.) Opowiadali mi wiele rzeczy, ale w połowę z nich nie mogłem uwierzyć. Nie sądziłem, że będę mieć tak potężnych wrogów i, że pojawi się ktoś potężniejszy od Slytherina czy Voldemorta i, że będę go nienawidzić bardziej od Toma czy Morgany Le Fay. Sądzę, że tyle na początek... Nie myślcie sobie, że jest to pamiętnik, bo nim nie jest. Opowiem tutaj historię, która zaczęła się zaraz po szkole, a zakończę, gdy nastanie już rok 2028 (w opowiadaniu, oczywiście).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz